Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ulamaj z miasteczka Kłodzko. Mam przejechane 52536.10 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.08 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ulamaj.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 79.00km
  • Sprzęt Author Corsa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sienna (Czarna Góra) i Puchaczówka

Sobota, 8 marca 2014 · dodano: 08.03.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj "pod lustrem" zameldowało się 7 osób: ja, Czesiu, Kaziu, Władziu z synem Grzegorzem, Włodek i Rysiek.

Stronie Śl.ustanowiło odznakę turystyczną p.n. Niedźwiedzia Odznaka Turystyczna.

za: http://stronieslaskie.naszemiasto.pl/artykul/stron...
<header><h1>Stronie Śląskie: Przyjedź na wycieczkę i zdobądź odznakę


Projekt ma na celu promocję miejscowych atrakcji turystycznych: Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie, Schroniska „Na Śnieżniku”, Muzeum Ziemi w Kletnie, Sztolni Dawnej Kopalni Uranu w Kletnie, Zabytkowego Wapiennika w Starej Morawie, Ośrodka Czarna Góra, Muzeum Minerałów w Stroniu Śląskim, a także trasy turystycznej po miejscowej Hucie Szkła Kryształowego "Violetta".
- Odwiedzając te wszystkie atrakcje, turysta potwierdza pieczątką swój pobyt w specjalnej książeczce, którą można za darmo otrzymać w wielu punktach gminy.  Pamiątkę można otrzymać dopiero po odwiedzeniu wszystkich obiektów i zdobyciu wszystkich pieczątek.

Władziu zaopatrzył nas w te książeczki i zachęcił do zdobycia  odznaki. W tym celu zorganizował dzisiejszy wyjazd w tamtym kierunku. Pierwotnie planował dojechać do Kletna. Okazało się, że w dniach od 3 do 10 marca Jaskinia Niedźwiedzia jest nieczynna. więc zaproponował Stronie Śl., w którym są dwie atrakcje z 8 do odwiedzenia tj. Huta Szkła i Muzeum Minerałów. Obie pieczątki "zdobyliśmy". W Stroniu okazało się, że Władziu zaplanował  jeszcze wspinaczkę do Siennej (Ośrodek Czarna Góra ) - kolejny obiekt do Niedźwiedziej OT. Chwila zastanowienia i cała grupa decyduje się jechać do Siennej.  W Stroniu posilamy się w restauracji "U Prezesa" i rozpoczynamy wspinaczkę.  Ośrodek Czarna Góra i pieczątka to potwierdzająca zdobyta, ruszamy więc na Przełęcz Puchaczówka. Udało się wjechać bez zsiadania z roweru. W nagrodę wielokilometrowy zjazd bez pedałowania.

Dzień dzisiejszy był nauką podróżowania w grupie wieloosobowej i nie trzymającej się razem. Rozłączyliśmy się w Krosnowicach a spotkali w całości dopiero w Lądku Zdroju. Czoło grupy ( 3 osoby + ja i Czesiu), stosując się do polecenia Władzia, w Krosnowicach nie skręciło na mostek a pojechało asfaltem robiąc kółeczko.  Zorientowaliśmy się, że nie jadą za nami Kaziu i Władziu Ja i Czesiu, w oczekiwaniu na nich, zatrzymaliśmy się już za kładką. Nie było ich dłuższą chwilę, wrócił do nich Czesiu. Zadzwoniłam do Kazia, powiedział mi, że odbierał telefon stąd opóźnienie, i że widzi Czesia ( okazało się, że widzieli kogo innego ubranego też w czerwoną kurtkę).  Oni w tym czasie skręcili na kładkę. Czesiu dojechał za Czerwoną Górę, nie spotkał ich więc wrócił. Ja po chwili oczekiwania, ruszyłam powoli przed siebie, licząc, że mnie dopędzą.  Po przejechaniu w samotności pod torami pomyślałam, że chyba cała trójka skróciła sobie drogę i przejechała przez kładkę, tym samym jest przede mną.  Ruszyłam więc w pościg, jadąc drogami bocznymi tj. tak jak zwykle jeździmy, licząc na spotkanie z którąś z grup w miejscach gdzie zwykle się zatrzymujemy. Dojechałam w samotności do Ołdrzychowic do drogi prowadzącej do Lądka. Próbowałam nawiązać telefoniczny kontakt w Kaziem, niestety był poza zasięgiem.  Ruszyłam dalej samotnie i radość: przed sklepem w Ołdrzychowicach dostrzegłam rowerzystów. Tak to byli nasi (3 osoby), ale nie wszyscy a tylko Ci którzy w Krosnowicach pojechali jako pierwsi. Po krótkiej chwili dojechał do nas Czesiu, który niestety nie spotkał się w Kaziem i Władziem i gonił nas też samotnie. Próba nawiązania kontaktu z Kaziem, który ma telefon, nie udała się, był cały czas poza zasięgiem.  Denerwowaliśmy się, różne myśli przychodziły nam do głowy. Po ok. 40 minutach oczekiwania postanawiamy jechać dalej.  Na drodze z Radochowa do Lądka zadzwonił mój telefon. Telefon od Kazia, radość wielka, żyją, nic się im nie stało. I pytania z obu stron:gdzie jesteście. Okazuje się, że Kaziu i Władziu są na rynku w Lądku Zdroju czyli cały czas jechali przed nami w tempie "goniącym".  Na czele grupy znaleźli się już przejeżdżając pod torami w Krosnowicach (droga przez kładkę jest znacznie krótsza niż asfaltem), od Żelazna też jechali drogą główną a nie opłotkami tak jak reszta. Zorientowali się, że chyba są na czele grupy, długo czekali na nas w Radochowie, gdzie nie było zasięgu, nie mogli się więc, tak jak i my z nimi, skontaktować i ruszyli dalej. Dalsza droga już prawie w grupie i nauczka na przyszłość. Jeżeli przewidujemy dzielenie się na grupki to na początku ustalamy miejsca gdzie na siebie czekamy. Kontakt telefoniczny, nawet jeżeli posiadamy telefony i numery do siebie, może okazać się niemożliwy.

Czesiu przejechał dzisiaj 4 km więcej ode mnie (powrót do Kazia i Władzia). W tym roku ma przejechane 909 km (wyprzedza mnie o 172 km). 
http://ridewithgps.com/trips/2655543


</header>





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!